Czy zdarzyło się wam kiedyś, że ktoś zawiódł was na całej linii? Jak się wtedy czuliście ? Na pewno niezbyt ciekawie. Cóż fakty są takie, iż często się to zdarza czasami nawet zbyt często, ale niestety takie jest życie i nic tego nie zmieni. Chociaż próbowalibyście nawet na „uszach stawać”, by do tego nie doszło, możecie nam wierzyć na słowo, nie unikniecie tego niestety. Człowiek to skomplikowana istota niby rozumna, ale czasami potrafi się zachować gorzej niż niejedno zwierzę niestety. Dlatego trzeba być cały czas czujnym i starać się zrozumieć co może siedzieć w głowie tej drugiej osoby i dlaczego zachowuje się tak,a nie inaczej.
         Wychodząc naprzeciw naszym oczekiwaniom, Pan Rocker zorganizował nam zajęcia , na których mogliśmy poznać się bliżej, a przede wszystkim sprawdzić, na ile znamy naszych przyjaciół i czy jesteśmy zżyci ze sobą na tyle, by odgadnąć potrzeby, zainteresowania, gusta innych kolegów czy koleżanek.
         Krótko mówiąc-na ile jesteśmy zintegrowani w naszej bursie. Tak więc po wspólnym zdefiniowaniu co też oznacza integracja, gdyż początkowo trochę nam się pomerdało z imigracją (a jak zapewne wiecie to spora różnica) mogliśmy przejść do ćwiczeń i teraz dopiero zaczęła się fajna zabawa…Czad był nieziemski, gdy np. musieliśmy napisać, co lubimy, a zadaniem innej osoby z grupy było odgadnąć co też to jest , czy gdy opisywaliśmy siebie zupełnie anonimowo, wrzucając kartki do koszyczka, a potem Pan Rafał czytał co napisaliśmy, a jedno z nas musiało zgadnąć o kim mowa – Hahaha. Było bardzo wesoło i doszliśmy do wniosku, że pomimo, iż mieszkamy ze sobą już kawał czasu, to i tak jeszcze wcale do końca się nie znamy. Jednak najbardziej podobało nam się, gdy musieliśmy wytężyć nasz umysł na maxa podczas zabawy ruchowej i dobierać się w grupy pod względem np. rozmiaru stopy, koloru oczu, podobnego stylu ubierania się, koloru włosów, czy też wzrostu. Zajęcia bardzo nam się spodobały i poprosiliśmy Pana Rockera, aby częściej organizował różne ćwiczenia w takiej formie, na co On oczywiście przystał . W ten oto ciekawy sposób znów miło spędziliśmy czas w naszej „Magnetice” i żaden żółtodziób nam nie podskoczy, chociażby nie wiadomo jak chciał nam mydlić oczy… Uuuaaahahaha !!!!!!!!